na początek słoiczek. mocno zapchany,ale dołożyłam nitki z tej luźnej kanwy,którą prułam po wyszyciu Bloom dla J. nie wiem,jakim sposobem,ale się zmieściło....a sporo tego tam miałam :D
teraz czas na mini hafcik. jeszcze nie skończony,ale myślę,że do wieczora dam radę. dodaję go jednak teraz,bo potem to różnie bywa...zapomnę....alboco ;)
pierwszy raz mam tak przyciętą kanwę...zawsze mam spory kawałek i hafcę na tamborku. a teraz znalazłam taką maliznę,która się w sam raz nadaje. i męczę się haftując w "powietrzu". swoją drogą podziwiam osoby,które tamborka nie używają. mnie delikatnie mówiąc zalewa od środka...i denerwuje takie coś :D
dziękuję za zachwyty nad bluzeczką Jowity! mała najchętniej w ogóle by jej nie zdejmowała....smędzi jeszcze tylko,żeby wyszyć imię czarodziejki. ale jakoś nie mam ochoty hihi
pozdrawiam i pytam się: gdzie ta polska złota jesień?! szaro,buro i zimno tylko......
p.s.
dodałam dwie obiecane fotki z urodzin Jowity. tutaj
p.s.
dodałam dwie obiecane fotki z urodzin Jowity. tutaj
Ty nie marudź tylko wyszywaj to imię, kto córci zrobi jak nie mama?
OdpowiedzUsuńciocia Iza?... :P
UsuńWyszywaj, wyszywaj :-) Córcia ładnie prosi :-)
OdpowiedzUsuń