siedzę już w domu,ale niewiele mogę robić. plecy bolą...mam jak najmniej łazić i siedzieć, za to jak najwięcej leżeć. no,ale ileż można?! więc wczoraj zrobiłam bunt. kilka razy;)... zajęło mi to cały dzień,ale zrobiłam takie cóś,podpatrzone u p. Danieli -dzięki za kurs:* zanim znowu położę się karnie plackiem wrzucam mój cudaczny dzwonek. w planach jest jeszcze dla syna,ale ciężko coś zrobić z poziomu podłogi:/ no nic,luknijcie niżej i nie bądźcie zbyt krytyczni...
przy okazji dziękuję Kasi za koronki-to te z wymianki...
i za wzorki od Dagi-za choinkę nie mogę znaleźć jej bloga:( przepadł?
Lidziu, ślicznie sobie poradziłaś, a pisałam, że to nietrudne! Piękny machnęłaś ten dzwoneczek!
OdpowiedzUsuńŚwietny dzwoneczek stworzyłaś, świętami zapachniało ;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę
Dzwoneczki odlotowe, ale najważniejsze zdrowie. Więc słuchaj lekarzy, bo jak zawalisz teraz to .....a co ja ci będę morały prawić, Ty sama dobrze wiesz.Ja już na leżąco xxxx....koślawki wyszły, ale się podobały ;)
OdpowiedzUsuńW sprawie wymianki wysłałam Ci odpowiedź na maila, a Twój blog bardzo mi się podoba /uwielbiam hafty i karczochowe ozdoby, ale sama mam do tego dwie lewe ręce, niestety/ o dodaje go do obserwowanych, żeby na bieżąco sledzic, co tworzysz:)
OdpowiedzUsuńŻyczę duzo zdrowia:)